czwartek, 31 maja 2012

2nd-Hands - Like it!



Właśnie za to lubię polowania w second handach! Poszłam szukać ćwieków, a znalazłam kilka kolejnych ciekawostek w postaci topów... W dodatku nówki sztuki nieśmigane, jeszcze z plastikowymi metkami. I plastikowy przezroczysty pasek. 

Jeszcze niedawno szperanie w ciuchach, zupełnie niezorganizowanych na półkach i rozciągniętych niedbale na wieszakach, nie sprawiało mi frajdy. Specyficzny zapach unoszący się w szmatexach niczym duchy poprzednich wcieleń ciuchów, które są tam pogrzebane... lepkie wieszaki... podejrzane plamy o niejasnej przeszłości... Brrr! Ale! Widocznie trzeba do tego dojrzeć! Obecnie - co dostawa to i ja! Takie zakupy wiążą się zawsze z wielką niewiadomą i zaskoczeniem, często też z nie lada satysfakcją. Zdarzają się prawdziwe perełki przegapione przez nieuważnych szperaczy. I właśnie to, że zawsze znajdziesz to, czego najmniej się akurat spodziewasz, jest najbardziej uzależniającym czynnikiem. Niestety minus jest taki, że znajdujesz... i bierzesz, bo warto, bo tanio, co prawda nie myślałaś, że tego potrzebujesz, ale przecież może się przydać, a co, niech leży w szafie, co z tego, że szafa się nie domyka, przecież nigdy nie ma się w co ubrać, jeden ciuch więcej nie zaszodzi: "Biorę! (ciii... już mamusia jest przy Tobie) Uff, już mam, moje cacko! (My precioussss...) Nie mam wyrzutów sumienia, bo tanie jak barszcz i TAKIEGO jeszcze nie mam, co to, to nie." Poza tym jesteś modna i do tego eko, ciuch w ruch, małe wydatki, duża korzyść dla środowiska! I po powrocie z udanych łowów wracasz do domu, otwierasz szafę (nierzadko odskakując w udawanym zaskoczeniu na widok tej góry ciuchów, a to tylko wierzchołek góry szmatowej, reszta jeszcze w szufladach, jeszcze w garderobie, jeszcze tu i tam) a tu, a tu znowu... dodatkowy szmatowy wynalazek, wisienka na torcie, i już szafa się nie domyka, nawet od kopniaka, trzeba zastawić krzesłem, chyba wybuchnie. I za tydzień znów wracasz TAM, bo dostawa, bo będzie kinder niespodzianka, ucieszysz się jak dziecko na widok kolejnego maluszka-ciuszka! (Przecież jeden, no dobra dwa, nie zaszkodzi!).
Zakupy w sh - sport wyczynowy, kto pierwszy ten lepszy. Tłum zombie spragnionych ubraniowych kąsków... a najwięcej staruszek polujących na ciuszek - ale na szczęście ich łupem pada zupełnie inna kategoria fatałaszków. To grupa docelowa, którą spokojnie można ominąć podczas grasowania po szmatolandii, ale też wymaga to nieraz nie byle jakich umiejętności akrobatycznych. Czasami trzeba więc tylko sprytnie zakraść się, zastosować chwyt "dalej dalej ręko Gadżeta" i nie zważać na wrogie pochrząkiwania. Et voila! Oto mam! MOJE!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz