piątek, 29 czerwca 2012

second hand SHORTs

To będzie krótki post na dowód, że sytuacja jest pod kontrolą (przynajmniej po części i w sferze kocich spraw i życia doczesnego, choć już może mniej jeśli chodzi o warstwę emocjonalną - z tym bywa różnie, zawsze i u każdego, więc nie jest to też jakaś fenomenalna nowina).
Z Puśką jest naprawdę super. Codzień należy kontrolować szwy i sprawdzać stan ranki - i to mnie dzisiaj szczerze zaskoczyło. Miejsce zszycia (prawie cała prawa listwa mleczna i w miejscu gdzie był jeden guzek na lewej) wygląda pięknie, zdezynfekowałyśmy je z mamą profilaktycznie, ale wyglądało na idealnie zaopatrzone. Ani śladu krwi, strupka, nic, tylko ładny zrost. Mam nadzieję, że taki stan rzeczy się utrzyma i można będzie usunąć nici wcześniej niż po 10 dniach. Kotka wydaje się być taka jak i przed operacją, nawet jakaś weselsza - może rana po zabiegu mniej boli niż dokuczał/y jej guz/y? Oby! Apetyt ma nieziemski, rozmowna jak zawsze, chętnie skradnie coś z talerza. Przymusowa kwarantanna - pozostanie w domu przez conajmniej 10 dni, i szpitalne ubranko zdają się być dla niej większym problemem niż świeża ranka.

Wczoraj i dzisiaj udałam się na polowanie w second handach, jak zwykle udało się zgarnąć niezły łup! M.in. w stercie szmat za zeta wynalazłam przyzwoite Levi'sy, co prawda to nie 501 tylko 512, ale i tak fenomenalnie się nadały na samozwańczą przeróbkę i uzyskały swoje nowe życie: shortowe wcielenie. 
Koszt wykonania - kilka złotych. Spodnie - 1zł, ćwieki - ok. 7zł, pumeks - 1,70gr. Planuję jeszcze troszkę je pofarbować, ale na razie cieszę się takimi jakie są. Myślę, że prezentują się całkiem ciekawie. Chwilowo wrzucam kilka fotek z telefonu, pewnie w przyszłości uskutecznię z nimi jakąś konkretniejszą sesję. Resztę ciuchów z sh też postaram się przedstawić. 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz